Skip to main content

Posts

Showing posts from July, 2014

Sainte-Baume

W poniedziałek obchodziłam swoje 30 urodziny, a dzień później imieniny. O mojej patronce wspominałam kiedyś w tym poście .  Tym razem pojechaliśmy do Sainte Baume, gdzie znajduje się grota Marii Magdaleny. Według francuskiej legendy wiodła ona tam pustelnicze życie, po tym jak statek wraz z jej rodziną: Łazarzem, Martą i uczniami Jezusa – Maximinem i Marcellusem, rozbił się w pobliżu Marsylii. Magdalena umarła w tej pustelni, a w Saint-Maximin-la-Sainte-Baume została pochowana. W grocie żyła przez 30 lat. Żywiła się roślinami i wodą deszczową. Siedem razy dziennie odwiedziały ją anioły i tyle też razy w ciągu dnia była w ekstazie. Obecnie w miejscu tym jest świątynia, którą odwiedza wielu pielgrzymów. Wewnątrz znajdują się relikwie św. Marii Magdaleny i tablice dziękczynne.

Le feu d'artifice à Marseille

W narodowe święto Francuzów, czyli 14 lipca, pojechaliśmy do Cassis i Marsylii. Tego dnia, prawie w każdym większym mieście, odbywa się pokaz sztucznych ognii. W tym roku najpiękniejszy i najdroższy był w Marsylii. Miasto wydało 550 tyś euro. Dla porównania, noworoczne fajerwerki w Warszawie kosztowały 190 tyś złotych. Według mnie, Marsylia powinna wydać te pieniądze w inny sposób, ale nie ja o tym decyduję.   Wszystko działo się w Vieux Port, ale my postanowiliśmy pójśc w okolice bazyliki Notre Dame de la Garde, by popatrzeć na to z góry. Pokaz zaczął się o 22 30, a ludzie zajmowali miejsca już po 16. Tego dnia ceny w portowych restauracjach znacznie wzrosly, a stoliki byly juz dawno zarezerwowane. Przyznam że pokaz był udany, a film możecie zobaczyć tutaj.  

Une semaine en Pologne

Do Polski poleciałam na początku kwietnia, jeszcze przed Wielkanocą. Mimo, że byłam tylko tydzień, zdążyłam spędzić dwa dni w Warszawie, spotkać się w Poznaniu z koleżanką i pobyć kilka dni w domu. Stolica za każdym razem podoba mi się coraz bardziej.  Podczas tego pobytu udałam się do Muzeum Powstania Warszawskiego  i w końcu udało mi się zobaczyć słynne ogrody na dachu BUW. Za każdym razem, gdy byłam w Warszawie, to albo nie starczało mi czasu, albo było zamknięte. Tym razem się udało. A przy wejściu do ogrodów,  minęłam się w drzwiach z chłopakami z Abstrachuje.  Więcej zdjęć z Warszawy znajdziecie tutaj .

Bormes-les-Mimosas

W połowie marca, czyli prawie cztery miesiące temu, wybraliśmy się do Bormes-les-Mimosas . Miejscowość ta, nazwę zawdzięcza zakwitającej w lutym mimozie, którą około 1860 roku sprowadzono z Meksyku. Oprócz mimozy poczuć tam można inne zapachy. Głównie eukaliptus, rumianek i oleander.  Miejscowość ta posiada zabawne nazwy uliczek. Niektóre z nich, to między innymi: Ścieżka Plotkarek( Draille des Bredovilles), Ulica Połamanych Kości( Rue Roumpi-Cuou) czy Zaułek Zakochanych( Venelle des Amoreux). W drodze powrotnej udaliśmy się do położonego niedaleko Le Lavandou ( nazwa nie ma nic wspólnego z lawendą). Jest tam port, z którego odpływają statki na Iles d'Hyeres , czyli wyspy z pięknymi piaszczystymi plażami. Największą z nich jest Île de Porquerolles( 7km x 5 km), z pięcioma pasmami wzgórz i wybrzeżem klifowym. Tam niestety nie popłynęliśmy. Mieszkańcy grający w pétanque. Całkiem niedaleko znajduje się półwyse