W miniony weekend postanowiliśmy opuścić stolicę i pojechaliśmy na północ Francji. Naszym celem było Lille, Arras, a jeśli starczyłoby nam czasu to jeszcze Compiègne.
Do Lille, czyli stolicy regionu Nord-Pas-de-Calais, dojechaliśmy przed południem.
Swoje kroki od razu skierowaliśmy w stronę starej części miasta, zwanej Vieux-Lille. Spacer urokliwymi brukowanymi uliczkami i sama architektura (odnowione kamienice z XVII i XVIII wieku) zrobiła na nas wrażenie.
Niestety w latach 1914-1918 oraz 1940-1944 miasto było okupowane przez Niemców i poważnie zniszczone.
Dawno już odbudowane, dzisiaj tętni życiem. Najliczniejsza grupa wiekowa
to ludzie od 20 do 39 lat. W Lille znajdują się cztery szkoły wyższe, a
dobre połączenie kolejowe, drogowe i
lotnicze, przyciąga do miasta młodych ludzi.
Odbywa się tutaj wiele festiwali filmowych, a każdego roku w pierwszy weekend września ma miejsce największy w Europie pchli targ (Braderie de Lille). Jego początki sięgają XII wieku.
W 2004 roku ( tak jak w tym roku Wrocław), Lille zostało mianowane europejską stolicą kultury.
Najbardziej znanym obywatelem miasta jest Charles de Gaulle. W domu, w którym się urodził (9 rue Princesse) utworzono muzeum.
Co warto zobaczyć w Lille?
Zniszczoną w czasie wojny, ale już odnowioną katedrę (la cathédrale Notre-Dame-de-la-Treille).
La place aux Oignons
Izba Handlowa (La Chambre de commerce de Lille) wzniesiona w XIX w i w stylu nawiązującym do flamandzkiego renesansu to jedna z wielu wizytówek miasta. Widoczna wieża zegarowa ma wysokość 76 m.
Stara giełda (Vieille Bourse) powstała z połączenia w 1653 r. 24 budynków. Wewnętrzny dziedziniec otaczają piękne arkady.
Hospice Comtesse
Brama paryska ( porte de Paris) zbudowana pod koniec XVII w, aby uczcić zwycięstwa Ludwika XIV. W 1667 r. zdobył on Lille.
Hôtel de Ville, czyli budynek ratusza z lat 1924–1927. Widać go niemal z
każdego miejsca w Lille za sprawą wysokiej na ponad sto metrów
wieży, którą jest zwieńczony.
W mieście jest jeszcze opera, muzeum sztuk pięknych (le palais des beaux-arts de Lille), cytadela, zoo i inne atrakcje, których tym razem nie zobaczyliśmy.
Skoro byliśmy tak blisko Belgii, to zdecydowaliśmy pojechać do oddalonego o 30 km miasta Kortrijk (Courtrai). Spróbowaliśmy gofrów, pospacerowaliśmy się po centrum miasta, posłuchaliśmy flamandzkiego języka i wróciliśmy do Francji.
Jaka różnorodna architektura! Ale pogoda na północy chyba niezbyt ciekawa ;)
ReplyDeleteArchitektura rzeczywiście inna niż ta w Paryżu, wyraźne wpływy flamandzkie. A pogoda no cóż, to luty, a na północy kraju jest o wiele zimniej. Dziękuję za wizytę na moim blogu. Pozdrawiam
DeleteNie byłam nigdy na północy Francji (poza paroma dniami w Bretanii), a wygląda pięknie! Klimat trochę belgijski w tym Lille:)
ReplyDeleteTak, masz rację, widać wpływy architektury flamandzkiej. Jeśli będziesz miała okazje to koniecznie odwiedź to miasto. Pozdrawiam.
Delete