Skip to main content

Cannes


Dawniej maleńka rybacka wioska, a obecnie znane na całym świecie miasto, głównie za sprawą festiwalu filmowego.
W 1834 roku brytyjski lord kanclerz Brougham, zatrzymał się tu w drodze do Nicei. Tak mu się spodobało, że wybudował wille i zapoczątkował wśród angielskiej arystokracji modę na przyjeżdżanie do tej wioski. Nie ma się co dziwić, gdyż warto tutaj wypoczywać. By uczcić pamięć osoby, która wypromowała to miejsce, w mieście znajduje się jego pomnik.


My do Cannes pojechaliśmy pierwszego listopada. Myślę, że była to odpowiednia pora, gdyż w maju albo latem jest tu mnóstwo turystów. Spacerowanie, wypoczywanie albo zwiedzanie jest zapewne uciążliwe. Przyznam, że nawet teraz było dość dużo ludzi. Pogoda dopisała - mimo, że trochę wiało. Idealne warunki dla amatorów surfingu.


Najpierw udaliśmy się w stronę Palais des Festivals, w którym to wręczane są Złote Palmy. Budynek ten przez mieszkańców nazywany jest bunkrem. Stoi przy nabrzeżu zachodnim Starego Portu, a w pobliżu ciągnie się aleja Gwiazd - Esplanade des Allies. Jeśli o mnie chodzi, to spodziewałam się, że ta aleja robi większe wrażenie, niestety nie przyciągnęła ona mojej uwagi.



Słynne schody, ale niestety bez czerwonego dywanu 


Następnie przeszliśmy się po Promenade La Croisette. Wzdłuż niej ciągną sie jedne z najdroższych hoteli (Carlton, Martinez) i butiki znanych projektantów. Stąd też można podziwiać zatokę La Napoule i wzgórza Esterel.



Odwiedziliśmy też starą cześć miasta zwaną Le Suquet. Wznosi się tam kościół z XVII w i zamek z XI-XII, który teraz przekształcono na muzeum. Z góry roztacza się piękny widok na port i miasto.






 
Widać, że jest to miasto filmowe, gdyż na każdym kroku można zobaczyć nawiązania do filmu, albo murale na budynkach o tematyce filmowej.





Na sam koniec udaliśmy się na cmentarz (1.XI ). Nie jest to może miejsce, w którym wypada robić zdjęcia, ale był to najładniej położony cmentarz na którym byłam. Z jednej strony morze, z drugiej góry, a na dodatek rosły tam palmy :)



To by było na tyle. W następnych postach kolejne zdjęcia z Lazurowego Wybrzeża.

Comments

  1. Ale pięknieeee!!!! nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo Ci zazdroszczę!:)

    ReplyDelete
  2. Super. Nie byłam w Cannes. Podoba mi się taka listopadowa pogoda, bo tutaj tez wieje, ale od Morza Północnego. Nawet, gdy świeci słońce, to nie jest zbyt ciepło o tej porze roku. Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  3. Boże jak pięknie ♥
    PS. zazdroszczę Ci Francji ! Marzy mi się tam chociaż weekend. Mieszkam w Londynie i tak naprawdę zdaje sobie sprawę,że to około 1h podróży ;))
    pozdrawiam i zapraszam
    http://cherrylassie.blogspot.co.uk/

    ReplyDelete
    Replies
    1. w takim razie polecam zobaczyć Niceę i Paryż :) pozdrawiam

      Delete
  4. I have heard so many good things about Cannes. Someday later I must pay a visit:) beautiful photos hon:)

    ReplyDelete
  5. swietne murale i swietne zdjecia!!

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Wizyta w Pałacu Elizejskim - Journées européennes du patrimoine 2016

  Miał być post o Rouen, Mont-Saint-Michel i Vaux-le-Vicomte, ale napiszę post o tym, w czym uczestniczyłam w ten weekend, czyli o Europejskich Dniach Dziedzictwa.    Już po raz 33 w całej Francji udostępniono zamknięte na co dzień dla publiczności miejsca. Można było zobaczyć wnętrza ministerstw, ambasad, pałaców, zamków, siedzibę radia, telewizji itp.  Wstęp do muzeów był bezpłatny w ten weekend. Ale jak coś jest za darmo, to wiadomo, że znajdzie się wielu chętnych by z tego skorzystać. Tak więc do tych najbardziej popularnych miejsc trzeba było odczekać w kilkugodzinnych kolejkach. Zdjęcie powyżej - widok na pałac od strony dziedzińca, poniżej - od strony ogrodów. My w sobotę zwiedziliśmy Senat, a w niedzielę Pałac Elizejski. By wejść do siedziby prezydenta należało swoje odczekać, a następnie przejść dwie kontrole. Sprawdzali bardzo dokładnie, wyciągnęli mi wszystkie rzeczy z torebki, otwierali wszystkie zamki w portfelu i po raz kolejny straci

Polskie instytucje w Paryżu

Najwyższy czas opublikować trzecią i ostatnią część cyklu o polskich śladach w Paryżu.  Dwie poprzednie znajdziecie pod tymi linkami ( pierwsza część i druga część ). Zacznę od Szkoły Polskiej , której początki sięgają połowy XIX wieku.  "Przedstawiciele Wielkiej Emigracji, głównie członkowie rządu, posłowie, oficerowie, publicyści i pisarze założyli w Paryżu Stowarzyszenie Naukowej Pomocy, mające wspierać materialnie Polaków, pragnących studiować. Stowarzyszeniu przewodniczył książę Adam Czartoryski".  Szkoła ta miała na celu przekazywanie polskich tradycji dzieciom emigrantów z okresu powstania listopadowego. Rozpoczęła swoją działalność w 1842 roku, w Châtillon-sous-Bagneux. Na początku miała jednego nauczyciela i liczyła 19 uczniów. Stopniowo szkoła zaczęła się rozrastać i przeniesiono ją do Paryża. Obecnie mieści się przy 15, rue Lamandé, w 17 dzielnicy. Więcej o historii szkoły przeczytacie tutaj . Drugą instytucją naukową, istniejąc

Zamki nad Loarą. Azay-le-Rideau

Dolina Loary to kraina historyczna Francji, na obszarze której znajduje się ponad 300 średniowiecznych i renesansowych zamków oraz pałaców doby oświecenia. Są one prawdziwymi arcydziełami architektury. Wnętrza zamków kryją ogromne kolekcje mebli, gobelinów, obrazów.  Tutaj wszystko jest przesiąknięte historią z życia francuskich królów XVI wieku. 2 grudnia 2000 roku UNESCO wpisało środkową część doliny rzeki, pomiędzy ujściami Maine i Sully-sur-Loire, na swoją prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa. Korzystając więc z długiego majowego weekendu i słonecznej pogody postanowiliśmy zwiedzić kilka z tych zamków. Pierwszego dnia pojechaliśmy zobaczyć zamek w Azay-le-Rideau, zwany perłą architektury renesansu. Gilles Berthelot otrzymał tytuł szlachecki i zamek w 1510 roku i rozpoczął jego rekonstrukcję w stylu włoskim. W 1537 r. Franciszek I przejął zamek i ofiarował go swojemu towarzyszowi broni, Antoniemu Raffin. Po rewolucji posiadłość nabył